Dawno, dawno temu .... No może nie przesadzajmy, ale nie było to wczoraj.
Na świecie pojawiły się śmieci, czyli rzeczy zbędne w danej
chwili człowiekowi. Na początku nie było ich dużo, potrafiliśmy sobie z nimi
radzić. Ale mijały kolejne epoki i śmieci przybywało. Zaczęły zagrażać naszej
planecie. I wówczas narodziły się Śmiecioludki. Nikt nie potrafi opowiedzieć
jak to się stało. Któregoś dnia na wielkim składowisku odpadów spomiędzy
kawałków folii i butelek plastikowych wyłoniła się niczym z fal Panna Folianna.
Tuż obok ze sterty potłuczonych butelek wyszedł Szkłozaur. Trochę dalej między
paczkami makulatury pojawiła się postać Profesora Papierskiego. Metalowe puszki
rozpadły się z brzękiem, gdy wyskoczył spośród nich Heavymetalowiec. Ostatni
zjawił się Don Baterio, w samym rogu składowiska wśród zużytych opon i
akumulatorów. Drużyna Śmiecioludków była w komplecie. Od tego momentu o ich
działaniach zaczęto mówić na całym świecie. Śmiecioludki zjawiały się w
miejscach, gdzie śmieci panoszyły się w najlepsze i szybko zaprowadzały
porządek. Odpowiadały na każde wezwanie potrzebujących pomocy, a ich wiedza i
przyjaźń pozwalały na pokonanie wszelkich przeszkód.
Nasza opowieść zaczyna się w letni poranek. Śmiecioludki jak zwykle w
słoneczny dzień postanowiły wybrać się na wycieczkę. Tym razem wybór padł na
leśny rezerwat przyrody, gdzie przy okazji wędrowania i podziwiania otoczenia,
chciały sprawdzić czy pozostaje on nadal niezaśmiecony po zeszłorocznej akcji
sprzątania.
Kiedy wędrowały leśną ścieżką zza drzewa wyłoniła się postać w czerwonym
kapturku na głowie.
- Dzień dobry - powiedział Czerwony
Kapturek, bo był to właśnie on.
- Dzień dobry - odpowiedzieli Panna Folianna i Profesor Papierski.
- Dzień dobry - odpowiedzieli Panna Folianna i Profesor Papierski.
Szkłozaur w tym czasie swoim zwyczajem przeszukiwał krzaki w
poszukiwaniu butelek. Natomiast Don Baterio z Hevimetalowcem wlekli się noga za
nogą sapiąc pod ciężarem plecaków. Na głos Czerwonego Kaptura wszyscy stanęli
zaskoczeni.
- Jeśli się nie mylę to udało mi się odnaleźć Śmiecioludki? -
zapytał Czerwony Kapturek.
- Nie mylisz się - odparł głośno Heavymetalowiec.
- Nareszcie mi się powiodło. Szukam was od dłuższego czasu bez skutku na polecenie króla Krainy Baśni.
- Nie mylisz się - odparł głośno Heavymetalowiec.
- Nareszcie mi się powiodło. Szukam was od dłuższego czasu bez skutku na polecenie króla Krainy Baśni.
Śmiecioludki popatrzyły na siebie zdziwione. Uwielbiały czytać bajki,
niektóre nawet znały na pamięć, ale Kraina Baśni zawsze wydawała się im czymś
zrodzonym jedynie w wyobraźni.
- Rozumiem wasze zdziwienie. Nie często
spotyka się w lesie Czerwonego Kapturka. Jednak musiałam rozpocząć tą trudną
podróż do świata ludzi, ponieważ jesteście nam bardzo potrzebni. Naszej Krainie
grozi zagłada. - głos Czerwonego Kapturka zadrżał.
Pierwszy ze zdumienia
otrząsnął się Profesor Papierski :
- Krainie Baśni grozi zagłada? Z
jakiego powodu?
- Pewnego dnia w naszej Krainie pojawiły się trzy smoki. Smoki nie są dla nas czymś dziwnym. Mamy Smoka Wawelskiego, mamy trzygłowego, a nawet mieszka w górach smok chiński. Ale te były inne. Zamieszkały na najwyższej zamkowej wieży i rozpoczęły pustoszenie okolicy.
- Zjadały barany, owce i porywały młode białogłowy? - ze znawstwem zapytał się Szkłozaur.
- Ziały ogniem, paliły strzechy chat i pożerały rycerzy? - dodał Heavymetalowiec
- Nie. Właśnie nie. To nie byłoby dziwne. Zresztą pod lasem w chatce mieszka szewczyk Skuba i w razie czego zawsze radził sobie z poczwarami. Otóż te smoki zaczęły zjadać przedmioty.
- Smok Niebieski pożarł większość magicznych ksiąg czarnoksiężnika, wleciał do kancelarii królestwa i zjadł wszystkie odezwy i dekrety, a ostatnio zjada nawet teksty samych bajek! Smok Żółty lata i wypatruje rycerzy. Biada temu, którego dojrzy w pełnej zbroi. Rzuca się na niego i obgryza metalowe płyty, połyka miecz, a czasem nawet pozbawia podków rumaki. Jego ofiarą padł książę mający uwolnić Śpiącą Królewnę.
- Książe mający uwolnić Śpiącą Królewnę? - Panna Folianna była wyraźnie wzburzona.
- Tak - kontynuował Czerwony Kapturek - Dwugłowy Smok Zielonobiały uwielbia wszystko co szklane. Najpierw znikła królewska zastawa stołowa, potem czarodziejskie lustro, a w tych dniach zaczął od podstaw zjadać Szklaną Górę. Nie minie tydzień i będzie jedynie bajkowym wspomnieniem.
- Widzę, że sprawa jest poważna - zadumał się Profesor Papierski - Tylko jak my moglibyśmy pomóc? Nie mamy doświadczenia w walkach ze smokami.
- Jak to nie mamy? - zaperzył się Hevimetalowic - Ja takiego smoka ... szast! prast! i po krzyku.
Panna Folianna spojrzała na niego niechętnie - Drogi chłopcze, tutaj trzeba użyć głowy, a nie mięśni. Smoki są duże, niebezpieczne, potrafią latać. To groźny przeciwnik.
- Masz w zupełności rację - znowu odezwał się Papierski -Musimy wymyślić jakieś mądre rozwiązanie. Ale dopiero wtedy, gdy zobaczymy jak to wygląda na miejscu. Drużyno Śmiecioludków, ruszamy w drogę.
- A przepraszam jak? - zabrał głos milczący do tej pory Don Baterio - Mamy tam dojść na piechotę? Z tymi ciężkimi plecakami?
- Pewnego dnia w naszej Krainie pojawiły się trzy smoki. Smoki nie są dla nas czymś dziwnym. Mamy Smoka Wawelskiego, mamy trzygłowego, a nawet mieszka w górach smok chiński. Ale te były inne. Zamieszkały na najwyższej zamkowej wieży i rozpoczęły pustoszenie okolicy.
- Zjadały barany, owce i porywały młode białogłowy? - ze znawstwem zapytał się Szkłozaur.
- Ziały ogniem, paliły strzechy chat i pożerały rycerzy? - dodał Heavymetalowiec
- Nie. Właśnie nie. To nie byłoby dziwne. Zresztą pod lasem w chatce mieszka szewczyk Skuba i w razie czego zawsze radził sobie z poczwarami. Otóż te smoki zaczęły zjadać przedmioty.
- Smok Niebieski pożarł większość magicznych ksiąg czarnoksiężnika, wleciał do kancelarii królestwa i zjadł wszystkie odezwy i dekrety, a ostatnio zjada nawet teksty samych bajek! Smok Żółty lata i wypatruje rycerzy. Biada temu, którego dojrzy w pełnej zbroi. Rzuca się na niego i obgryza metalowe płyty, połyka miecz, a czasem nawet pozbawia podków rumaki. Jego ofiarą padł książę mający uwolnić Śpiącą Królewnę.
- Książe mający uwolnić Śpiącą Królewnę? - Panna Folianna była wyraźnie wzburzona.
- Tak - kontynuował Czerwony Kapturek - Dwugłowy Smok Zielonobiały uwielbia wszystko co szklane. Najpierw znikła królewska zastawa stołowa, potem czarodziejskie lustro, a w tych dniach zaczął od podstaw zjadać Szklaną Górę. Nie minie tydzień i będzie jedynie bajkowym wspomnieniem.
- Widzę, że sprawa jest poważna - zadumał się Profesor Papierski - Tylko jak my moglibyśmy pomóc? Nie mamy doświadczenia w walkach ze smokami.
- Jak to nie mamy? - zaperzył się Hevimetalowic - Ja takiego smoka ... szast! prast! i po krzyku.
Panna Folianna spojrzała na niego niechętnie - Drogi chłopcze, tutaj trzeba użyć głowy, a nie mięśni. Smoki są duże, niebezpieczne, potrafią latać. To groźny przeciwnik.
- Masz w zupełności rację - znowu odezwał się Papierski -Musimy wymyślić jakieś mądre rozwiązanie. Ale dopiero wtedy, gdy zobaczymy jak to wygląda na miejscu. Drużyno Śmiecioludków, ruszamy w drogę.
- A przepraszam jak? - zabrał głos milczący do tej pory Don Baterio - Mamy tam dojść na piechotę? Z tymi ciężkimi plecakami?
Czerwony Kapturek wyjął z koszyczka kryształową kulę i pokazał ją
Śmiecioludkom.
- To nie będzie konieczne. Jeśli
wszyscy dotkniecie tej kuli i zapragniecie być w Krainie Baśni, natychmiast się
tam znajdziemy.
Przyjaciele jak jeden mąż wyciągnęli swoje prawe ręce do przodu i dotknęli
kuli. Świat wokół nich zawirował ...
Kiedy otwarli oczy ujrzeli wspaniały zamek nad jeziorem otoczony prastarym lasem i górami. Na jego skraju siedziało siedmiu krasnoludków i ze smutkiem wpatrywało się w porzucone drewniane trzonki łopat i kilofów. Wszyscy do nich podeszli.
- Co się stało? - zapytała
Panna Folianna.
- Przed chwilą nadleciał tutaj Żółty Smok i zjadł nasze łopaty i kilofy - odpowiedział Mędrek, a Gapcio tylko smętnie potwierdził to skinieniem głowy - Teraz nie mamy już czym pracować i nie wiemy co począć dalej.
- Przed chwilą nadleciał tutaj Żółty Smok i zjadł nasze łopaty i kilofy - odpowiedział Mędrek, a Gapcio tylko smętnie potwierdził to skinieniem głowy - Teraz nie mamy już czym pracować i nie wiemy co począć dalej.
Śmiecioludki przekonały się, że sprawa jest bardzo poważna. Smoki coraz
bardziej panoszyły się po Królestwie Baśni i zagrażały coraz większej liczbie
bajek.
- Chodźmy do króla -
zaproponował Czerwony Kapturek i cała drużyna podążyła za nim.
W zamku, na sali tronowej siedział pogrążony w smutku król Bajarz XII. Nie
potrafił go rozweselić nawet zamkowy trefniś. Wejście gości zapowiedzianych
przez szambelana wyrwało go z odrętwienia. Poprawił koronę i wyprostował się na
tronie.
- Nareszcie ! Słynna drużyna
Śmiecioludków. W was ostatnia nadzieja na uratowanie mojego królestwa.
- Bardzo jest nam miło widzieć Waszą Królewską Mość - odrzekł Profesor Papierski, bywający już wcześniej na dworach królewskich. Panna Folianna dygnęła pięknie, natomiast trzej pozostali panowie wykonali dziwne ruchy, które miały być podobne do zamiatania podłogi kapeluszami.
- Powiedzcie, że macie już gotowy plan! Kraina Baśni uratowana! - król wstał z tronu i szybko podszedł w stronę przybyszów.
- Niestety Wasza Królewska Mość - odpowiedział Papierski - Jak na razie nic nie przychodzi nam do głowy.
- Tragedia! Więc jednak koniec świata bajek - król zwiesił głowę i popatrzył na portrety przodków na ścianach - Nasza rodzina rządziła Krainą Baśni przez stulecia szczęśliwie, aż nadszedł ten dzień. I to akurat za moich rządów.
- Proszę się nie załamywać! - Szkłozaur podszedł do króla i położył mu łapę na ramieniu -Jesteśmy tu żeby coś wymyślić.
- To za mało - głos króla był bardzo smutny - Już od dawna obraduje moja Rada i nic to nie dało. Smoki zjadają krainę kawałek po kawałku. Wczoraj Smok Żółty pożarł lampę Alladyna, a Smok Niebieski pierwszy egzemplarz "Baśni z tysiąca i jednej nocy". To koniec.
- Bardzo jest nam miło widzieć Waszą Królewską Mość - odrzekł Profesor Papierski, bywający już wcześniej na dworach królewskich. Panna Folianna dygnęła pięknie, natomiast trzej pozostali panowie wykonali dziwne ruchy, które miały być podobne do zamiatania podłogi kapeluszami.
- Powiedzcie, że macie już gotowy plan! Kraina Baśni uratowana! - król wstał z tronu i szybko podszedł w stronę przybyszów.
- Niestety Wasza Królewska Mość - odpowiedział Papierski - Jak na razie nic nie przychodzi nam do głowy.
- Tragedia! Więc jednak koniec świata bajek - król zwiesił głowę i popatrzył na portrety przodków na ścianach - Nasza rodzina rządziła Krainą Baśni przez stulecia szczęśliwie, aż nadszedł ten dzień. I to akurat za moich rządów.
- Proszę się nie załamywać! - Szkłozaur podszedł do króla i położył mu łapę na ramieniu -Jesteśmy tu żeby coś wymyślić.
- To za mało - głos króla był bardzo smutny - Już od dawna obraduje moja Rada i nic to nie dało. Smoki zjadają krainę kawałek po kawałku. Wczoraj Smok Żółty pożarł lampę Alladyna, a Smok Niebieski pierwszy egzemplarz "Baśni z tysiąca i jednej nocy". To koniec.
Wszyscy udali się na taras z którego rozpościerał się widok na cała Krainę
Baśni. Na niebie dostrzegli trzy kolorowe smoki kołujące i wypatrujące nowego
łupu. Nagle wszystkie obniżyły lot i znikły za siedmioma wzgórzami.
- Zapewne wypatrzyły coś nowego do
zjedzenia - mruknęła Panna Folianna - Muszą być chyba ciągle
głodne. Mam nadzieję, że nie był to Metalowy Drwal bez serca.
- Ani szklana kula - dodał Don Baterio - Ponieważ wówczas utkniemy tu na zawsze.
- Ani szklana kula - dodał Don Baterio - Ponieważ wówczas utkniemy tu na zawsze.
Taka perspektywa przeraziła nieco Śmiecioludki, gdy wspomniały ile pięknych
miejsc zostało jeszcze do odwiedzenia w świecie ludzi.
- Nie ma obawy - pocieszył ich
Czerwony Kapturek - Kula jest bezpieczna w moim koszyczku. Natomiast
smoki jak co dzień poleciały na nasze wysypisko śmieci.
- To w Krainie Baśni również są śmieci? - zdziwił się Profesor Papierski.
- Oczywiście - odpowiedział mu Bajarz XII - Dekretem nakazałem je gromadzić na samym skraju naszej krainy za siedmioma górami właśnie. Ale dekret pożarł Smok Niebieski i teraz pewnie jak dawniej wszyscy będą wyrzucali niepotrzebne rzeczy byle gdzie. Nie tak dawno dzieci bawiły się zepsutym latającym dywanem i prawie spowodowały powietrzną katastrofę ...
- To w Krainie Baśni również są śmieci? - zdziwił się Profesor Papierski.
- Oczywiście - odpowiedział mu Bajarz XII - Dekretem nakazałem je gromadzić na samym skraju naszej krainy za siedmioma górami właśnie. Ale dekret pożarł Smok Niebieski i teraz pewnie jak dawniej wszyscy będą wyrzucali niepotrzebne rzeczy byle gdzie. Nie tak dawno dzieci bawiły się zepsutym latającym dywanem i prawie spowodowały powietrzną katastrofę ...
Profesor Papierski zamyślony stał przy barierce tarasu, a na jego ustach
zaczął powoli pojawiać się uśmiech. Odwrócił się w stronę króla i przerwał mu w
pół słowa:
- Smoki zjadają bajkowe śmieci na
wysypisku?
- No tak ... - niepewnie odpowiedział Bajarz XII - ... ale prócz tego zjadają również szereg innych rzeczy, bo śmieci u nas tak naprawdę jest niewiele. Każdy używa jakichś zaklęć, czarów, reperuje zepsute przedmioty, zmienia je w coś innego ...
- Czyli smoki po prostu są głodne, ponieważ na wysypisku jest zbyt mało jedzenia? - Panna Folianna zaczęła pojmować tok rozumowania Profesora.
- Na to wychodzi - westchnął Czerwony Kapturek - Nawet początkowo podrzucaliśmy im to co znaleźliśmy w trakcie sprzątania strychów i piwnic, ale zapasy szybko się wyczerpały i wówczas zaczęły szukać pożywienia w mieście.
- Rewelacja! - zachwycił się Profesor Papierski, a reszta Śmiecioludków popatrzyła na niego ze zdziwieniem - One są rewelacyjne!
- Dlatego, że niszczą moje królestwo? - ze zdziwieniem zapytał król.
- Skądże! Te smoki rozwiązują problem śmieci. Po prostu segregacja - rewelacja. Gdyby udało się je nam zabrać do świata ludzi i namówić do zjadania konkretnych odpadów, problemy były rozwiązany z zyskiem dla obu stron. Kraina Baśni by odetchnęła, a smoki zyskały pełne brzuchy.
- No tak ... - niepewnie odpowiedział Bajarz XII - ... ale prócz tego zjadają również szereg innych rzeczy, bo śmieci u nas tak naprawdę jest niewiele. Każdy używa jakichś zaklęć, czarów, reperuje zepsute przedmioty, zmienia je w coś innego ...
- Czyli smoki po prostu są głodne, ponieważ na wysypisku jest zbyt mało jedzenia? - Panna Folianna zaczęła pojmować tok rozumowania Profesora.
- Na to wychodzi - westchnął Czerwony Kapturek - Nawet początkowo podrzucaliśmy im to co znaleźliśmy w trakcie sprzątania strychów i piwnic, ale zapasy szybko się wyczerpały i wówczas zaczęły szukać pożywienia w mieście.
- Rewelacja! - zachwycił się Profesor Papierski, a reszta Śmiecioludków popatrzyła na niego ze zdziwieniem - One są rewelacyjne!
- Dlatego, że niszczą moje królestwo? - ze zdziwieniem zapytał król.
- Skądże! Te smoki rozwiązują problem śmieci. Po prostu segregacja - rewelacja. Gdyby udało się je nam zabrać do świata ludzi i namówić do zjadania konkretnych odpadów, problemy były rozwiązany z zyskiem dla obu stron. Kraina Baśni by odetchnęła, a smoki zyskały pełne brzuchy.
Czerwony Kapturek aż podskoczył z radości w górę. Wszyscy przyznali, że
pomysł był genialny. Tylko Profesor nic nie mówił w skrytości myśląc, że
przecież on innych nie miewa. Pozostawał problem porozmawiania ze smokami. Do
tej pory nikt jakoś o tym nie pomyślał. Wszyscy jedynie złorzeczyli "latającym
potworom" jak je nazywali i zamykali się szczelnie w domach, co było nieco
utrudnione, gdy brakowało klamek i kłódek. Postanowiono wspiąć się na magiczną
fasolę i zawołać przelatujące kolorowe smoki. Jak ustalono, tak zrobiono.
Czerwony Kapturek wyjął szklaną kulę i po chwili wszyscy znaleźli się na
łodydze magicznego pnącza.
Wiał wiatr, wokół przepływał chmury, a smoków nie było wcale widać. Czasem
przeleciał bocian niosący w dziobie zawiniątko z niemowlakiem, kilka razy
również mijały ich latające dywany i czarownice zwinnie przemykające na
miotłach i łopatach do pieca. Słońce powoli zaczęło zachodzić oświetlając
wszystko w barwach dojrzałej pomarańczy. Śmiecioludki zmęczone całym dniem
pełnym wrażeń siedziały na liściu fasoli i zastanawiały się jak zwabić smoki.
Zniecierpliwiony Szkłozaur wstał w końcu i zaczął spacerować wokół liścia.
Ostatnie promienie słońca odbijały się od jego szklanego ciała rozsyłając w
koło kolorowe plamy. I nagle tuż koło niego pojawił się smok o dwóch głowach
węsząc wielkimi nozdrzami.
- Proszę o wybaczenie, że zakłócamy
państwu ten wspaniały zachód słońca - odezwała się miłym głosem jedna
z głów, a druga dodała - Daj spokój z tą grzecznością. Tutaj błyszczało
coś szklanego. Zjedzmy to i lecimy dalej.
Szkłozaur przeraził się słysząc te słowa. Reszta przyjaciół zerwała się na
równe nogi i zamarła. Jedynie Heavymetalowiec dzielnie wystąpił do przodu i
powiedział:
- Jeżeli chociaż jednym kłem dotkniesz
mojego przyjaciela Szkłozaura, popamiętasz ...
Jedna ze smoczych głów zdziwiła się, a druga zmarszczyła brwi.
- Spokojnie moi panowie - do
akcji wkroczył Profesor Papierski - Wiemy, że nie jesteś złym smokiem i
wszelkie spustoszenia które wyrządzasz są spowodowane głodem.
- To prawda - odrzekł biała smocza głowa, a zielona dopowiedziała - Gdybyśmy zjedli tego o... tu ... - gestem wskazał na Szkłozaura - można by to zmienić.
- Chyba nie ma takiej potrzeby - kontynuował Profesor - Mamy dla ciebie, a także dla pozostałych dwóch smoków pewną propozycję. Otóż znamy krainę, gdzie będziecie mieli w brud pokarmu, a dodatkowo za jego zjadanie będziecie powszechnie szanowani.
- Czy to prawda? - biała głowa Smoka Zielonobiałego była wyraźnie zaciekawiona, natomiast zielona mruknęła - Kolejna bajka ...
- To nie bajka - do rozmowy włączyła się Panna Folianna - W krainie ludzi wszędzie jest pełno odpadów, które dzięki wam mogłyby zostać dobrze zagospodarowane.
- I będziemy stale najedzeni? - dopytywały się już teraz obie głowy.
- Mogę wam to obiecać na swoją szklaną skórę - odezwał się Szkłozaur - Sam lubię czasem przegryźć butelkę i jeszcze nigdy mi ich nie zabrakło.
- Zabierzcie nas tam - Smok Zielonobiały zdecydował się na propozycje - Będziemy najedzeni! - zielona głowa powiedziała do białej - I będziemy potrzebni! - dodała biała.
- Jeśli zatem się zgadzacie - uroczyście oświadczył Profesor Papierski - przylećcie jutro rano na taras zamku razem ze smokami Niebieskim i Żółtym. Odbędziemy stamtąd podróż do krainy ludzi.
- To prawda - odrzekł biała smocza głowa, a zielona dopowiedziała - Gdybyśmy zjedli tego o... tu ... - gestem wskazał na Szkłozaura - można by to zmienić.
- Chyba nie ma takiej potrzeby - kontynuował Profesor - Mamy dla ciebie, a także dla pozostałych dwóch smoków pewną propozycję. Otóż znamy krainę, gdzie będziecie mieli w brud pokarmu, a dodatkowo za jego zjadanie będziecie powszechnie szanowani.
- Czy to prawda? - biała głowa Smoka Zielonobiałego była wyraźnie zaciekawiona, natomiast zielona mruknęła - Kolejna bajka ...
- To nie bajka - do rozmowy włączyła się Panna Folianna - W krainie ludzi wszędzie jest pełno odpadów, które dzięki wam mogłyby zostać dobrze zagospodarowane.
- I będziemy stale najedzeni? - dopytywały się już teraz obie głowy.
- Mogę wam to obiecać na swoją szklaną skórę - odezwał się Szkłozaur - Sam lubię czasem przegryźć butelkę i jeszcze nigdy mi ich nie zabrakło.
- Zabierzcie nas tam - Smok Zielonobiały zdecydował się na propozycje - Będziemy najedzeni! - zielona głowa powiedziała do białej - I będziemy potrzebni! - dodała biała.
- Jeśli zatem się zgadzacie - uroczyście oświadczył Profesor Papierski - przylećcie jutro rano na taras zamku razem ze smokami Niebieskim i Żółtym. Odbędziemy stamtąd podróż do krainy ludzi.
Następnego ranka wokół zamku zebrał się tłum mieszkańców Krainy Baśni. W
nocy wieść o pomyśle zabranie przez Śmiecioludki smoków do krainy ludzi lotem
błyskawicy rozniosła się po całym królestwie. Każdy chciał zobaczyć, czy to
rzeczywiście prawda. Co poniektórzy z niedowierzaniem kiwali głowami, bowiem
któż chciałby zabierać do siebie tak żarłoczne potwory? A przede wszystkim po
co? Gdy zegar na zamkowej wieży wybił godzinę ósmą w powietrzu pojawiły się
trzy smoki. Majestatycznie zatoczyły koło nad zamkiem i zgrabnie usiadły na
zamkowym tarasie. Tam czekały już na nie Śmiecioludki oraz król wraz z dworem.
Przemowę rozpoczął Profesor Papierski.
- Jest nam niezwykle miło, że Smok
Żółty, Smok Niebieski oraz Smok Zielonobiały przybyły tutaj na nasze wezwanie -
Profesor mówił głośno, tak aby wszyscy dobrze go słyszeli - Do tej pory
smoki te wyrządziły w Krainie Baśni wiele szkód, jednak od dziś się to zmieni.
Jeżeli zgodzą się one powędrować z nami do krainy ludzi, tam zapewnimy im
odpowiednią ilość jedzenia, a dodatkowo przyczynią się one do segregacji
odpadów. Każdy człowiek będzie mógł im dostarczyć właśnie ten pokarm, który
najbardziej lubią. Czy smoki zgadzają się na naszą propozycję?
W imieniu smoków głos zabrał Smok Żółty - Przybyliśmy tutaj z daleka w nadziei na znalezienie lepszego życia. Być może niejednokrotnie byliśmy uciążliwi, jednak pragniemy to zmienić. Chcemy powędrować ze Śmiecioludkami do krainy ludzi.
W imieniu smoków głos zabrał Smok Żółty - Przybyliśmy tutaj z daleka w nadziei na znalezienie lepszego życia. Być może niejednokrotnie byliśmy uciążliwi, jednak pragniemy to zmienić. Chcemy powędrować ze Śmiecioludkami do krainy ludzi.
Wśród zgromadzonego tłumu rozległ się szmer aprobaty. W tym momencie łapę
podniósł Smok Zielonobiały pragnąc o coś zapytać.
- Proszę bardzo - Profesor
Papierski udzielił mu głosu.
- Chciałem zapytać o pewien szczegół. Powiedział pan Profesorze, że ludzie będą nam dostarczać wyłącznie to jedzenie które lubimy, tak?
- Tak powiedziałem - potwierdził Profesor Papierski.
- Czyli jeśli ja lubię wyłącznie białe, przeźroczyste butelki i słoiki ... - odezwała się biała głowa - ... a ja wyłącznie kolorowe butelki i słoiki - dodała zielona głowa - to będziemy takie dostawali? - teraz już obie głowy powiedziały chórem.
- Właśnie tak będzie - potwierdził zza pleców Profesora Szkłozaur - Żadnych luster, żarówek, szyb okiennych czy szklanych wazonów po których miewa się czkawkę. Wyłącznie szkło opakowaniowe.
- Wspaniale! - obie głowy Smoka Zielonobiałego zakołysały się w zachwycie.
- Podobnie Smok Niebieski będzie otrzymywał pełnowartościową makulaturę z gazet i książek - kontynuował Profesor Papierski - Wreszcie Smok Żółty powinien być także zadowolony, bowiem dla niego będą przyszykowane porcje puszek po napojach, kartonów po sokach, a także nowość w jego menu czyli butelki plastikowe po napojach. Powinny mu smakować i nie powodować żadnych problemów żołądkowych.
- Chciałem zapytać o pewien szczegół. Powiedział pan Profesorze, że ludzie będą nam dostarczać wyłącznie to jedzenie które lubimy, tak?
- Tak powiedziałem - potwierdził Profesor Papierski.
- Czyli jeśli ja lubię wyłącznie białe, przeźroczyste butelki i słoiki ... - odezwała się biała głowa - ... a ja wyłącznie kolorowe butelki i słoiki - dodała zielona głowa - to będziemy takie dostawali? - teraz już obie głowy powiedziały chórem.
- Właśnie tak będzie - potwierdził zza pleców Profesora Szkłozaur - Żadnych luster, żarówek, szyb okiennych czy szklanych wazonów po których miewa się czkawkę. Wyłącznie szkło opakowaniowe.
- Wspaniale! - obie głowy Smoka Zielonobiałego zakołysały się w zachwycie.
- Podobnie Smok Niebieski będzie otrzymywał pełnowartościową makulaturę z gazet i książek - kontynuował Profesor Papierski - Wreszcie Smok Żółty powinien być także zadowolony, bowiem dla niego będą przyszykowane porcje puszek po napojach, kartonów po sokach, a także nowość w jego menu czyli butelki plastikowe po napojach. Powinny mu smakować i nie powodować żadnych problemów żołądkowych.
Żółty Smok uśmiechnął się na te słowa, przypominając sobie bóle brzucha
jakie dopadły go po zjedzeniu metalowych części karocy i piorunochronów
królewskiego zamku.
Po wystąpieniach króla, marszałka dworu, kanclerza, czarnoksiężnika, dwóch
generałów, przedstawiciela mieszkańców Krainy Baśni, których przemówienia
wyraźnie znudziły Don Bateria i Hevimetalowca przystąpiono do podpisania
protokołu.
Zawierał on treść:
Zawierał on treść:
"My niżej podpisani
Smok Żółty, Smok Niebieski oraz dwugłowy Smok Zielonobiały
oraz
Wielki Bajkopisarz, książe Bajdokrakcji i Bajdologi, Opowiadacz Marzeń Sennych, kawaler Orderu Andersena, król Krainy Baśni Bajarz XII postanawiamy rozstać się w zgodzie i pokoju zapomniawszy o dawnych urazach. Od tej pory nikt nie wypowie złego słowa o smokach, a one nie będą po wieczne czasy zaspokajały swego głodu w bajkowym świecie".
Smok Żółty, Smok Niebieski oraz dwugłowy Smok Zielonobiały
oraz
Wielki Bajkopisarz, książe Bajdokrakcji i Bajdologi, Opowiadacz Marzeń Sennych, kawaler Orderu Andersena, król Krainy Baśni Bajarz XII postanawiamy rozstać się w zgodzie i pokoju zapomniawszy o dawnych urazach. Od tej pory nikt nie wypowie złego słowa o smokach, a one nie będą po wieczne czasy zaspokajały swego głodu w bajkowym świecie".
Smoki odcisnęły pod tekstem odbicia swych łap, a król złożył zamaszysty
podpis. Następnie wszyscy uścisnęli sobie ręce. Nastąpiło serdeczne pożegnanie
i obietnice odwiedzania się w przyszłości. Wreszcie na środek tarasu wyszedł
Czerwony Kapturek ze szklaną kulą. Wszystkie Śmiecioludki wraz ze smokami
dotknęły jej rękami i po chwili znalazły się w świecie ludzi. A co było dalej ?
Smoki zamieszkały na składowisku odpadów razem ze Śmiecioludkami. Widok
piętrzących się stert butelek, słoików, puszek, paczek makulatury zapowiedział
im dni sytości i spokoju. Spisywały się doskonale zjadając dostarczane na
składowisko śmieci i zyskując poprzez to wdzięczność okolicznych mieszkańców.
Pewnie mieszkają tam po dziś dzień.
Dla podkreślenia ich zasług kontenery na segregowane odpady zaczęto
oznaczać smoczymi kolorami.
Kontener żółty na metal i plastik. Pamiętajmy jednak, że powinny tam
trafiać opakowania, a więc puszki po napojach, kartony po sokach i mleku,
plastikowe butelki, reklamówki, kubeczki po serkach i jogurtach. Złom,
styropian, plastikowe zabawki do tych kontenerów się nie nadają. Pewnie
powodowałyby niestrawność Smoka Żółtego.
Kontener niebieski na papier. Wrzucamy tutaj gazety, książki, luźne kartki,
karton. Nie powinniśmy wrzucać papieru zabrudzonego resztkami jedzenia,
rachunków.
Wreszcie kontener białozielony lub osobno biały i zielony na szkło. Tutaj
dzielimy szklane opakowania czyli butelki i słoiki zgodnie z upodobaniami głów
Smoka Zielonobiałego na szkło białe i szkło kolorowe. Nie wrzucamy do tego
kontenera innych rodzajów szkła np. stłuczonych szyb, żarówek, wazonów, luster.
Na tym kończy się nasza opowieść o Śmiecioludkach. Do następnego spotkania
...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz